Kampania Streetcom Razowy Kwas Chlebowy

Kampania Streetcom  Razowy Kwas Chlebowy




Pierwszy kontakt z kwasem chlebowym miałam w 2007 roku na wakacjach na Krymie. Spędziłam tam całe trzy tygodnie z moim obecnym mężem. Pojechaliśmy tam na własną rękę. Najpierw pociągiem relacji Poznań - Przemyśl (kilka dobrych godzin na stojąco!), później busikiem dojechaliśmy do granicy, gdzie czekaliśmy kilkadziesiąt minut na to, by nas przepuścili (z wielkimi plecakami mieliśmy łatwiej - przygraniczni urzędnicy widzieli w nas turystów pełną gębą, a nie "mrówki", których kręciło się sporo). Stamtąd marszrutką (taki ukraiński bus) dotarliśmy do Lwowa. Tu kupiliśmy bilety na następny dzień do Symferopola. Cały czas śmieję się, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu :P , bo najczęściej bilety trzeba kupić z co najmniej trzytygodniowym wyprzedzeniem!
 Na samym Krymie w ciągu tych trzech tygodni naszej podróży, deszcz padał jeden raz - przez jakieś 2-3 minuty. Musicie sobie więc wyobrazić jaki żar lał się tam z nieba. Temperatura nierzadko dochodziła do trzydziestukilku stopni. Pewnego dnia zaczęły mnie zastanawiać ogromne beczki stojące na ulicach z małymi kranikami. Ponieważ słabo znam język ukraiński/rosyjski, sporo czasu zajęło mi rozszyfrowanie napisu "Kвас". Po szybkim przewertowaniu przewodnika, domyśliłam się, że chodzi o kwas chlebowy. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak to smakuje i co to tak właściwie jest. Ludzie często podchodzili, kupowali, na miejscu wypijali, a mnie ciekawość zżerała. 
Tak to mniej więcej wyglądało:
Wieczorami te przyczepki z beczkami były zaczepiane do specjalnych samochodów i (puste?) trasportowane były do bazy. Przykro mi, ale nie wpadłam na to, by zrobić wtedy własne fotki :/ 
W końcu zdecydowaliśmy się spróbować tego cuda i z takiej beczki, uwierzcie mi, dodatkowo w takim upale, kwas chlebowy smakował nam niesamowicie dobrze. Nie mam pojęcia jak ten kwas był tam chłodzony, ale nalany do plastikowego kubeczka, spowodował jego zeszronienie. To było naprawdę pyszne orzeźwienie.
Na Ukrainę wróciliśmy w 2010 roku. Wtedy doznaliśmy jeszcze większego szoku! Na rynku we Lwowie stał automat do kwasu chlebowego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak nalewało się go nie do plastikowych kubeczków, a do szklanki ( z prawdziwego szkła ;-)) zamocowanej do automatu przy pomocy łańcucha. Spodziewam się więc, że owa szklanka była wielokrotnego użytku bez mycia :D
Wtedy już na kwas się nie zdecydowaliśmy :P
W maju dostałam informację o zakwalifikowaniu się do kampanii Streetcom i otrzymałam fantastyczną paczkę - mogliście ją zobaczyć TU. Udało mi się spróbować już wszystkich wariantów Razowego Kwasu Chlebowego. Sporo małych buteleczek już rozdałam rodzinie i znajomym (czekam na ich opinie). 

Co mogę napisać od siebie?




Kwas chlebowy przypomniał mi cudowne chwile na wakacjach życia na Krymie. Jeśli dobrze pamiętam, jego smak jest bardzo zbliżony do tego, co piliśmy na tym uroczym półwyspie. Dobrze schłodzony idealnie orzeźwia i gasi pragnienie nawet lepiej niż woda (wody muszę wypić bardzo dużo, by się napić, a kwasu chlebowego zdecydowanie mniej ;) Świetnie sprawdza się przed treningiem (nie powoduje efektów ubocznych - kolki itp., jest bezalkoholowy) i po nim (szybko przywraca energię na dalszą część dnia). Co dla mnie najważniejsze - nie jest za słodki. Niektóre oranżady to dla mnie po prostu "ulepek". Z kwasem jest inaczej. Ma smak nieco zbliżony do karmelowego lub ciemnego piwa zmieszanego z colą. Ale ten słodkawy posmak w ustach nie utrzymuje się długo. Często po wypiciu  oranżady, coli lub inne słodkich napojów, czuję się jeszcze bardziej spragniona. Kwas ma typowo "chlebowy" zapach, co niektórych może odpychać. Zresztą zdaję sobie sprawę, że smak kwasu chlebowego nie każdemu może odpowiadać. Razowy Kwas Chlebowy dostępny jest więc w dodatkowych dwóch wariantach smakowych - żurawinowym i śliwkowym. Mnie do gustu najbardziej przypadł ten żurawinowy. Jednak to tylko moja subiektywna opinia. 
Na koniec najważniejsze: 
"Razowy Kwas Chlebowy powstaje wyłącznie z naturalnych składników - krystalicznej wody oraz słodów: żytniego i jęczmiennego. Napój nie zawiera konserwantów, nie jest sztucznie dosładzany, barwiony, nawet gaz jest w nim naturalny. Niepowtarzalny smak zawdzięcza złocistym zbożom oraz naturalnym sokom owocowym - żurawinowemu i śliwkowemu."
(źródło: przewdonik ambasadorki Streetcom Razowy Kwas Chlebowy)

Moim zdaniem kwas chlebowy można polubić (trzeba dać mu szansę - za którymś razem przekonacie się do jego smaku) lub przejść obok niego obojętnie. Ja nie wyobrażam sobie już lata bez tego napoju, szczególnie, że zapowiadają naprawdę piękną słoneczną pogodę. Oczami wyobraźni widzę jak każdy wieczorny trening wieńczę szklaneczką kwasu chlebowego ;) 

Cena - rozsądna - ok. 3-4 zł/butelka 1,5l

Próbowaliście już Razowy Kwas Chlebowy? Lubicie jego smak? 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zott Primo Projekt trnd.pl Zott Natur Jogurt naturalny z dodatkami (z owocami z musli)

Finish Quantum Ultimate Powerball, czyli rewelacyjne kapsułki do zmywarki

Noble Health Provital Activ+ opinia recenzja